Szukaj na tym blogu

niedziela, 20 listopada 2016

"Strażniczka książek" Mechthild Glaser.

Zapraszam na krótką recenzję.



Autor: Mechthild Glaser
Tytuł: Strażniczka książek (org. Die Buchspringer, ang. The Book Jumper)
Data wydania:  luty 2015 (w Polsce maj 2016)
Liczba stron: 392
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Gatunek: Fantastyka, Młodzieżowa
Język oryginału: Niemiecki
Tom serii: Powieść jednotomowa

W języku niemieckim ukazały się jak dotąd 4 książki tej autorki, jedna z nich została przetłumaczona na język polski.

Amy mieszka w Niemczech razem z matką. Dziewczyna od zawsze kochała czytać i nigdy nie potrafiła dogadać się z rówieśnikami. Gdy pewnego dnia obie postanawiają wyjechać na rodzinną wyspę jej matki, jej życie ulega wielkiej zmianie. Nastolatka odnajduje w sobie dar, odkrywa kilka rodzinnych sekretów, a także po raz pierwszy się zakochuje...

To jedna z tych książek, o której mówili już chyba wszyscy. I oczywiście ja, skuszona ich pozytywnymi recenzjami, postanowiłam sprawdzić, czym ta książka się wyróżnia. I jak się już pewnie domyślacie, nie spodobała mi się, tak innym.

O bohaterach nie chcę dużo mówić, bo czytałam tę powieść w wakacje i zwyczajnie ich nie pamiętam. A skoro po dwóch miesiącach nie potrafię sobie przypomnieć nic szczególnego o żadnym z bohaterów, to tylko świadczy o sposobie, w jaki zostali wykreowani. W pamięć zapadł mi Werter, był zabawny i dosyć ciekawie przedstawiony. Rodzina głównej bohaterki, ogólnie dorośli, jak i sama bohaterka byli trudni do zniesienia.

Ogólnie to książka nie była zła. Ale jej głównym problemem jest styl pisania. Bo autorka, przy książce o fabule i akcji odpowiadającej młodszym czytelnikom (celowałabym w 10-14 lat), używa dosyć dojrzałego języka, który nie będzie całkiem zrozumiały dla tak młodego odbiorcy. Ja się trochę wynudziłam, historia była prosta, przewidywalna, lekko infantylna, ale wiem, że dziecku mogłaby się spodobać, gdyby tylko została napisana w bardziej przystępny sposób.

Przeszkadzało mi też to, że nie wszystko było tu dokładnie wytłumaczone, mam na myśli fakt, po co w ogóle istnieją ci strażnicy książek? Rozumiem, po to żeby chronić historie, ale skoro tylko oni mogą wchodzić do literatury, to tylko oni mogą ją zmieniać, gdyby tam nie wchodzili, nic by się nie stało i po problemie. 


Moja ocena dla tej pozycji to 4/10. Na prawdę zawiodła mnie pod wieloma względami i nie wiem, czy mogłabym ją polecić, nawet młodszym czytelnikom.

Dajcie znać co wy o niej sądzicie.